piątek, 23 stycznia 2015

Refleksje.

Właśnie wróciłam z "Koncertu wielu serc"zorganizowanego przez Oligo-organizację zajmującą się osobami niepełnosprawnymi.Odebrałam w imieniu Wło-Artu dyplom i statuetkę -jako wyróżnienie za współpracę.Od wielu lat bierzemy udział we wspólnym malowaniu z podopiecznymi tej organizacji i ofiarujemy swoje prace na aukcje.Dzieci wystąpiły m.in.w przedstawieniu"Mały książę i róże".Nie mogłam powstrzymać łez,kiedy patrzyłam na te dzieciaki,niektóre poruszające się z trudem(jedną dziewczynkę podtrzymywała na scenie opiekunka),przeżywające wszystko o wiele mocniej niż zdrowi ludzie.Jaka to była dla nich radość,że mogli się pokazać publiczności,dostać brawa.Jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu,że działalność charytatywna ma sens.Ci wszyscy,którzy opluwają Owsiaka,pewnie nie wiedzą,co jest w życiu najważniejsze.Można im tylko współczuć.Jakaś babcia litowała się nad wolontariuszami,bo te biedne dzieci tak się męczą i marzną.Jakoś na zdjęciach nie było widać,że czują się nieszczęśliwi,przeciwnie-roześmiane,zadowolone buzie.W dzisiejszych czasach młodzież ma za mało okazji,żeby robić coś dobrego-rosną egoiści.Dawniej było chociażby harcerstwo,na pewno nie uczyło niczego złego.Sama prowadziłam drużynę.Coś się działo-a teraz każdy siedzi przy swoim komputerze ,nawet rozmawiać już nie potrafią.Patrzę na swoich wnuków,trudno się z nimi porozumieć.Najmłodszy,który jeszcze nie ma własnej komórki,laptopa,smartfona i.t.p.sprawia najwięcej radości,ale to potrwa niedługo.No ,ale nie ma co narzekać na młodych,sama jestem uzależniona od komputera,nie wyobrażam sobie życia bez znajomych na FB,poczty elektronicznej,możliwości korzystania z różnych "robótkowych "wzorów i pomysłów.No trudno,takie czasy.Przynajmniej latem żyjemy w bardziej naturalnym świecie.
   A co do robótek;w dalszym ciągu fascynuje mnie makrama.Kupiłam nawet sznurek na jakąś większą pracę, na razie zużywam resztki włóczek.Wzięłam się za malowanie po dłuższej przerwie i jakoś mi nie wychodzi.Najlepiej,kiedy wpada się w trans i tworzy jeden obraz za drugim.Tak miałam w zeszłym roku.Teraz męczę 2 prace już drugi tydzień i ciągle nie jestem zadowolona.Może do malowania zniechęca mnie fakt,że nie mam już gdzie trzymać obrazów.Jeden wystawiłam na aukcję WOŚP,jeden ofiarowałam fundacji "Samotna Mama"ale ciągle jest tego za dużo,nie ma gdzie sprzedawać.Muszę jeszcze poszukać jakichś akcji dobroczynnych.
Może to być podkładka pod talerz ,nie umiem ładnie wykończyc brzegów.

Podkładki pod szklankę.Gdyby zrobić tylko ten mały kwiatek,mógłby być broszką albo częścią naszyjnika,

Pracuję nad tym kilka dni,ciągle nie jestem zadowolona.

piątek, 9 stycznia 2015

Święta,święta - i już po...

Długo tu nie zaglądałam,na szczęście skończył się okres świąteczny i zaczęło normalne życie.Zostało niestety kilka zbędnych kilogramów.Ale czeka mnie tyle pracy związanej ze Stowarzyszeniem,że pewnie schudnę.Wczoraj było zebranie sprawozdawczo-wyborcze,moim zastępcą została Bożenka,z czego się cieszę.Przybyło nam troje nowych członków,dzięki stronie na FB i blogowi Krysi.Ludzie tam jednak zaglądają.
Oczywiście w czasie Świąt nie siedziałam bezczynnie,nie wytrzymałabym.Przybyło kilka koszy z papierowej wikliny,nareszcie mam wszystko poukładane.Dzisiaj zaczęłam wreszcie malować -po długiej przerwie.Chciałabym powiększyć zbiór moich obrazów Włocławka.Na pierwszy ogień poszedł Plac Wolności.Dobrze,że mam trochę zdjęć,bo teraz szaro,smutno i nieciekawie.Przydałby się porządny śnieg,prawie wszystkie moje prace z zimą "poszły do ludzi".
Nie zrobiłam jeszcze zdjęć wszystkich moich "nowości",bo przy tej pogodzie nie wychodzą.Pokaże to,co sfotografowałam.
Kilimek(czy gobelin?)z prześwitami i makramowym drzewem.

Plastikowe bombki z dekupażem wewnątrz.

Pomysł na choinkę "ściągnęłam"z wystawy sklepowej.Wzór na bombkę wyhaftowany w zeszłym roku-doczekał się nareszcie.

Tło utkane,mewy i łódka z filcu.

Kosze ciągle wychodzą mi krzywe.

Ozdoba na wieczku ze starej frywolitki.

A to sylwestrowa sałatka w kształcie tortu.Z kurczakiem-pycha.