niedziela, 15 lutego 2015

Koniec zimy.

Tak jak myślałam-nie ma chętnych do prowadzenia zajęć w OHP.Irena wyjeżdża do kliniki,Ela D. ma rehabilitację.O innych nawet nie wspomnę.Od wtorku 3 dni malowania-ja i Ela P.,ta,na którą zawsze można liczyć.Chyba damy radę?
   Folia wodorozpuszczalna sprawdza sie świetnie,tylko trzeba ją przechowywać w suchym miejscu.Zrobiłam dwa kolaże,ale moim zdaniem,trochę przeładowane.Następne muszę dokładniej zaplanować,bo poszłam "na żywioł".Można też tą techniką wykonać np . szal.Włóczki mam pod dostatkiem.
  Wyprodukowałam już 15 kartek świątecznych.Nie będę sprzedawać,nie warto poświęcać czasu dla paru groszy.Wolę je przeznaczyć dla przyjaciół i rodziny.Jeszcze kilka się przyda,do świąt na pewno zdążę.Jutro zaczynam malować wiosenne kwiatki,mam już naszkicowane sasanki.Pogoda ostatnio jakaś jakby wiosenna,słońce zaczyna przygrzewać.Na śnieg chyba nie ma co liczyć,a planowaliśmy zimowy plenerek w Nadleśnictwie.Byliśmy tam małą grupką,kiedy spadło trochę śniegu,zrobiliśmy zdjęcia,obejrzeliśmy piękny film o lasach.Trzeba będzie malować zimę  ze starych zdjęć.Nasz Pan Leśniczy planuje wystawę "Cztery pory roku w lesie".Jesień spisała się nieźle.
Crazy wool nr 1

...i nr 2.

Na razie mam zdjęcia 10 kartek.



Dodaj napis

wtorek, 3 lutego 2015

Walka ze słabościami.

Koniec z pieczeniem ciast i innymi smakołykami.A mam taki ciekawy przepis na keks...Trudno,może kiedyś.Zobaczyłam się na zdjęciach z wręczenia dyplomów i statuetek od Oligo.Niska,gruba,stara baba...nie,nie mogę sobie pozwolić na taki wygląd.Jedynym wyjściem jest dieta,bo nie mogę już chodzić tak jak dawniej,po kilka kilometrów dziennie,stawy i halluksy dokuczają.Za mało ruchu,więc tyję.Ponieważ mam nadwagę,stawy są przeciążone.Ponieważ bolą stawy,nie mogę chodzić-i tak kółko się zamyka.Ćwiczę codziennie 45 minut plus 45 jazdy na rowerku,ale widać to za mało.A ostatnio pozwalałam sobie-a to ciasteczka,a to cukierki,kolacyjki...koniec z tym!
    Chciałam sobie kupić przynajmniej jakieś eleganckie buty,chociaż na koturnie,ale w żadnych nie wytrzymałabym nawet godziny.Nadaję się chyba już tylko do lasu...
    Nie siedzę bezczynnie,tylko że przeważnie wykonuję pracę "siedzącą".Na zmianę -malowanie i wyplatanie koszyków.Idzie mi coraz lepiej,co prawda jednym tylko splotem.Na inne przyjdzie czas,kiedy nabiorę wprawy.
    Pracuję jednocześnie nad trzema obrazami,muszę czekać,kiedy poszczególne warstwy wyschną.
Poza tym werniksuję stare prace,wyglądają wtedy o wiele lepiej.Prawdopodobnie nie będę miała w tym roku wystawy,ale na wszelki  wypadek niech będą przygotowane.W czwartek wernisaż dwóch kolegów-malarza i rzeźbiarza.Od 17 lutego zajęcia malarskie w OHP.Nie wiem,czy znajdzie się ktoś chętny,pewnie będę musiała  sama poprowadzić.
    Znalazłam w internecie ciekawą technikę-crazy wool.Potrzebna jest do tego flizelina wodorozpuszczalna.Nigdzie nie mogłam takiej znaleźć.Zamówiłam folię rozpuszczalną,może sie nada.Czekam na przesyłkę,będzie nowa zabawa.
Jeszcze będzie kilka poprawek

Tu chyba po wyschnięciu dodam laserunek.I te liny trzeba poprawić!

Poprawione bratki z Gołaszewa.W rzeczywistości praca wygląda lepiej.
Koszyki jeszcze nie sfotografowane.