wtorek, 3 lutego 2015

Walka ze słabościami.

Koniec z pieczeniem ciast i innymi smakołykami.A mam taki ciekawy przepis na keks...Trudno,może kiedyś.Zobaczyłam się na zdjęciach z wręczenia dyplomów i statuetek od Oligo.Niska,gruba,stara baba...nie,nie mogę sobie pozwolić na taki wygląd.Jedynym wyjściem jest dieta,bo nie mogę już chodzić tak jak dawniej,po kilka kilometrów dziennie,stawy i halluksy dokuczają.Za mało ruchu,więc tyję.Ponieważ mam nadwagę,stawy są przeciążone.Ponieważ bolą stawy,nie mogę chodzić-i tak kółko się zamyka.Ćwiczę codziennie 45 minut plus 45 jazdy na rowerku,ale widać to za mało.A ostatnio pozwalałam sobie-a to ciasteczka,a to cukierki,kolacyjki...koniec z tym!
    Chciałam sobie kupić przynajmniej jakieś eleganckie buty,chociaż na koturnie,ale w żadnych nie wytrzymałabym nawet godziny.Nadaję się chyba już tylko do lasu...
    Nie siedzę bezczynnie,tylko że przeważnie wykonuję pracę "siedzącą".Na zmianę -malowanie i wyplatanie koszyków.Idzie mi coraz lepiej,co prawda jednym tylko splotem.Na inne przyjdzie czas,kiedy nabiorę wprawy.
    Pracuję jednocześnie nad trzema obrazami,muszę czekać,kiedy poszczególne warstwy wyschną.
Poza tym werniksuję stare prace,wyglądają wtedy o wiele lepiej.Prawdopodobnie nie będę miała w tym roku wystawy,ale na wszelki  wypadek niech będą przygotowane.W czwartek wernisaż dwóch kolegów-malarza i rzeźbiarza.Od 17 lutego zajęcia malarskie w OHP.Nie wiem,czy znajdzie się ktoś chętny,pewnie będę musiała  sama poprowadzić.
    Znalazłam w internecie ciekawą technikę-crazy wool.Potrzebna jest do tego flizelina wodorozpuszczalna.Nigdzie nie mogłam takiej znaleźć.Zamówiłam folię rozpuszczalną,może sie nada.Czekam na przesyłkę,będzie nowa zabawa.
Jeszcze będzie kilka poprawek

Tu chyba po wyschnięciu dodam laserunek.I te liny trzeba poprawić!

Poprawione bratki z Gołaszewa.W rzeczywistości praca wygląda lepiej.
Koszyki jeszcze nie sfotografowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz