środa, 12 lutego 2014

Nie zawsze po różach

Zajrzałam na stronę Urzędu Miasta,okazało się,że ruszył już konkurs ofert.Ponad 20 stron do przeczytania,wypełnianie papierków,czego nie znoszę i o czym nie mam pojęcia.Wszyscy oczekują,że będzie dotacja,oczywiście nikt ręki do tego nie przyłoży.Na co mi to było,mogłam spokojnie zajmować się swoimi robótkami,malować i organizować swoje prywatne wystawy.Nikt i tak nie doceni moich starań.Załamałam się,czeka mnie chyba nieprzespana noc.
Ponarzekałam sobie,ale ja nie potrafię żyć bez pracy,tylko żeby to było coś,co lubię.Przez kilka dni malowałam jednocześnie 4 nowe obrazy i poprawiałam stare.Maczki na zamówienie-ta praca sprawiła mi dużą przyjemność.Nie lubię zamówień,ale lubię maczki.Dwa obrazy-dwie wersje zadania specjalnego,o którym na razie -cicho,sza.No i cały czas męczę się z gołą babą,bo podjęłam się ambitnie namalowania aktu  na wystawę z okazji Dnia Kobiet.Pocieszam się,że pierwszy raz jest zawsze trudny,powinnam więcej ćwiczyć rysunek.Ostatecznie mogę zamalować,jeśli nie wyjdzie,nikt mi nie kazał tego robić.Szydełkowanie sweterka posuwa się do przodu,ale trochę zaczyna mnie nudzić.Uszyłabym jakiś patchwork,ale nie chcę rozkładać maszyny i robić bałaganu.Jutro i w sobotę mam spotkania z koleżankami,a piątek zarezerwowany dla mojego Walentego.Zawsze urządzamy sobie taką imprezkę we dwoje.Niektórzy krytykują Walentynki-że to małpowanie zachodnich zwyczajów.Ja uważam,że to miłe święto-w przeciwieństwie do halloween,które dla mnie jest bez sensu.Menu już opracowane,same lekkie dania,żadnych słodyczy.Ostatnio dbamy o zdrowe odżywianie.
Zdjęć dziś mało,goła jeszcze nie gotowa,dwóch obrazków nie mogę pokazać-tajemnica,a sweterka zapomniałam sfotografować.
Moje maczki

Poprawiony kot z pleneru

Znalazłam taki stary obraz-zabawa z fakturą.Chyba nada się na wystawę?


1 komentarz: